Wendica – naturalny język wiedzy. Lexia 4 – Słowo, czyli rzecz. Słowianie, zwani też Słebami, łebscy ludzie słów i wiedzy.

Słebia

Przeglądając online “Słownik staropolski“, który każdemu polecam, zdałem sobie sprawę z tego, jak wiele słów, używanych jeszcze 2-3 wieki temu, wyszło z użycia, jak się zmieniały ich formy gramatyczne oraz co tak naprawdę oznaczały i jakie jest ich pochodzenie.

Żałuję niezmiernie, że wciąż nie ukończono “Słownika prasłowiańskiego” (doszli do K), który obejmuje jeszcze starsze formy i przykłady słów, jakich dzisiaj już nie używamy, ani nie rozumiemy. A mogą one wiele nam przekazać o dawnych czasach, życiu i kulturze naszych przodków oraz olbrzymiej wiedzy, jaką oni posiadali. Wyrażali ją właśnie w określonych słowach będących opisem otaczającej ich rzeczywistości.

Podczas studiowania “Słownika staropolskiego”, dłużej zatrzymałem się na kilkudziesięciu pozycjach, w tym na Krzykać, krzyczeć. Ten niepozorny czasownik natchnął mnie do pewnych rozważań, o których już wcześniej pisałem w swoich artykułach i książkach, ale warto je chyba tutaj przypomnieć. Zwłaszcza, że coraz bardziej przekonuję się do tezy, iż wyraz “słowo” może znaczyć “s/z [g]łowy”. Bo, jak to ujęto w narracji chrześcijańskiej, “na początku było słowo”, które “było u Boga” i “ciałem się stało”.

Abstrahując od tego, iż jest to metafora odnosząca się do Jezusa, spróbujmy podejść do tego opisu bardziej dosłownie.

Wiemy, że *rzyk oznacza ‘rzeknąć, rzec’. Dlatego imię Gęsierzyk (łac. Genseric) literalnie znaczy “gęsi krzyk”. O porównaniach Słowian do ptaków pisałem wielokrotnie, chociażby w “Wierze Słowian”.

Z czasem *ryk (*ric / *rix) zaczęło oznaczać rycerza, czyli woja, który ryczał przed walką, by przestraszyć wroga, a później nawet powstało od niego określenie ‘króla’ (łac. rex) lub ‘bogacza’ (ang. rich).

Zatem Gęsierzyk mógł być już “gęsim rycerzem”, albo nawet “gęsim królem” – gąsiorem. Czyli innymi słowy, był on władcą ze szlachetnego rodu, bo gęsi kojarzono z lęgiem, gniazdem, nowym życiem. Tak przy okazji, kto wie, czy na denarze Mieszka nie widnieje akurat gęś, bo orła ten rysunek nie bardzo przypomina.

Dlatego też wyraz ‘głęgol’, od którego powstała nazwa ‘głęgolicy’ (głagolicy), to słowo, a odwołuje się ono właśnie do gęsiego gęgu (gęgania). Także termin “gens” (pochodzenie) oznacza rzeczywiście “gęś”. Podobnych porównań i powiązań ludzi z gesiami jest znacznie więcej.

Ale zajmijmy się bliżej rodowodem słowa “słowo’. Zauważmy, że czasownik “rzykać” – gadać, mówić, sławić, w formie dokonanej *rzec, jest tożsamy z rzeczownikiem “rzecz”. Nawet po serbsku ‘słowo’ to po prostu реч ‘reč’, podobnie jak chorw./bośn. ‘riječ’. Z myśli kołaczących się w głowie powstaje bowiem coś rzeczywistego, tj. rzecz – słowo, które pierwotnie mogło istnieć w znaczeniu “z [g]łowo”.

Zatem ‘sława’ to “s/z [g]ława”, jako ‘mowa’, czyli wyrażanie myśli z głowy w słowach. A dowodem na taką etymologię ludową (właściwą ludziom) może być łaciński zapis “Sclaveni”, czyli “Zglaveni”. Przy czym, należy wiedzieć, że w łacinie antycznej litery ‘c’ używano do wyrażenia dwóch fonemów /k/ i właśnie /g/, zanim nie stworzono nowej litery G od C z kreseczką. Dlatego Kadłubkowy Grakh to Krak.

Dodatkowym potwierdzeniem, że wyraz ‘słowo’ pochodzi “z głowy”, także jako wyjaśnienie formy jego zapisu “s/z [g]łowo”, może być – znany antycznym pisarzom – etnonim “Słebowie”. Tak się składa, że ojciec niemieckiej lingwistyki, Jacob Grimm, tłumaczy go (Sueven/Sueben), jako Słewowie / Sławowie, czyli Słowianie (Sklawen/Slawen). Choć on akurat wiązał go ze “slobodą” – wolnością, co też jest warte uwagi.

Moim jednak zdaniem, Słebowie mogą być ludźmi “Z łeba”, tzn. “Z głowy”, czyli, po dzisiejszemu, po prostu “łebscy” (mądrzy). Dopiero później zwani oni byli w uproszczeniu Słewami/Sławami, gdy i ‘s[g]łowo’ ‘słowem’ się stało i w takiej formie zamieszkało między nami po dziś dzień.

Inna opcja, to możliwość, że uważali się sami za namiestników, posłańców boga (głowy, łba) na Ziemi. Albo, w dość kontrowersyjnym rozumieniu, byli wręcz tymiż bogami lub ich potomkami – herosami (junakami, bohatyrami).

Pamiętajmy, że owi Słebowie mieszkali nad Łabą (Elbe<>Łebe), czyli Łebą, której nazwa kojarzy się nam właśnie z “łebem/łbem” – głową. To raczej nieprzypadkowy wybór znaczeniowy dla tego hydronimu. Łaba/Łeba była bowiem główną rzeką dla mieszkańców Słebii (wschodniej Germanii), jaka łączyła góry z morzem (Bałtykiem), metaforycznie uznawanym zapewne za “głowę” (łeb, szczyt) znanego im świata. Za morzem miała znajdować się kraina zmarłych – Nawia.

W takim razie, najstarszym zapisem etnonimu “Słowianie” jest, nie greckie

“Suobenoi” Ptolemeusza z 150 r. n.e., ale łacińskie “Suebi”, odnotowane już przez Juliusza Cezara, a potem Tacyta oraz innych starożytnych pisarzy.

Przypomnijmy, że tenże Tacyt opisywał Słebów, jako największy, najszlachetniejszy i najdzielniejszy lud zamieszkujący Germanię. Byli oni więc Germanami jedynie z geograficznego punktu widzenia, a nie etnicznego. To Słeby > Słewy > Sławy > Sławeni / Słowianie, spokrewnieni z sąsiednimi Lugiami (Lęgami / Lęhami) i Wendami (Wędami / Wenedami / Wedami / Wedunami / Wenetami / Wętami / Antami / Wandalami / Windulami / Winulami). O Sławii, jako największej krainie Germanii, pisał z kolei Adam Bremeński.

Idźmy jednak dalej. Skoro już wiemy, że ‘słowo’ to ‘reč’ (rzecz), czyli urzeczywistniona, wypowiedziana myśl, to, mając powyższe na uwadze, nazwa “Rzecz pospolita” oznacza “Słowo powszechne”, czyli inaczej jest to “Sławia” (mowa je wyrażająca). Z grecka zwana “Lehią”, bo gr. lexi ‘lehi’ to słowo, co potwierdza łac. lexicon – słownik.

Dlatego można twierdzić, że obecna nazwa naszego kraju jest tożsama z innymi słowiańskimi nazwami państwowymi, jak Słowenia, czy Słowacja. A powszechnie używany obecnie przymiotnik “Polska”, czyli skrót od “Polahska” (podobnie jak Hrvatska, Česka, Blgarska, czy Svenska) stał się rzeczownikiem określającym Państwo Polskie (naszą rodzimą ziemię, krainę).

Czas sobie uświadomić, że zdrowy patriotyzm zbudowany jest na narodowej tożsamości, a ta jest oparta na wiedzy historycznej i tradycji oraz jest przejawem wspólnoty językowej i kulturowej.

Także wszelka mądrość pochodzi z wiedzy, ale i pomyślunku oraz doświadczenia, a wyrażana jest słowami, znakami, gestami i działaniem. Przy czym, najbardziej nas tutaj interesujące słowa, to oporządkowane myśli pochodzące z głowy. To praweda (prawda), czyli swoiste “słowo boże” – wieść, obwieszczenie ([A]westa), które nasi przodkowie przekazywali mniej oświeconym ludom wędrując (wędując) po świecie, jako misjonarze Wedy.

W tym przypadku, nie jest to jedynie słuszna, objawiona mi wiedza tajemna, ale efekt przemyśleń, dedukcji, logiki, zdrowego rozsądku i kojarzenia faktów z różnych dziedzin. Z pewnością nie są to wyłącznie zabawy językowe, czy turbosłowiańskie konfabulacje, jakby niektórzy chcieli. A raczej propozycja niezależnego slawisty, jak można wyjaśnić sens i pochodzenie pewnych słów, pozostająca do dyskusji.

#wendica #słebowie #Słowianie #wendowie #Lechia #Sławia #Suebia #Suebi #Suevi #łeba #Łaba

Wendica – naturalny język wiedzy. Lexia 3 – Dualizm a równowaga we wszechświecie. Weda i Wieść.

Gemini

„Gemini” to konstelacja symbolizowana jako „bliźniaki” i nazwa utworzona z „Yama”, słowa w sanskrycie oznaczającego „powściągliwy”, „uzdę”, „sprzężony”, „sparowany”, „bliźniak”. Takze w irańskiej wersji, jako “Yemo”, to słowo oznacza „bliźniak”, które następnie przemieszcza się do Europy, gdzie „Y” zmienia się w „J” i ostatecznie staje się „G” przez co otrzymujemy „Gemini”, co oznacza „bliźniaki”.

Moim zdaniem należy tu dodać także słowiańskie “zima”, w wyniku której (zlodowacenie), według perskiego mitu, Jima musiał zbudować “war”. Potem nastąpił potop, oczywiście na skutek roztapiania się lodowca po Wielkiej Zimie.

Mamy tu więc zbieżność “Zima” z “Jima”, które u Wendów przybywających do północnych Indii mogło brzmieć także “Hima”, od czego nazwali “Himalaje”, czyli miejsce, gdzie “hima laje”, czyli “zima leży” (stsł. lajać – kłaść się, jak deszcz leje, czyli kładzie się na ziemi).

Nieprzypadkiem angielskie imię “James” przechodzi w zdrobnieniu w “Jim”. Ma ono być odpowiednikiem hebrajskiego Ya’akov – Jakub, oznaczającego zastępcę, jakby tego drugiego po Bogu, co w pewnym sensie może oznaczać bliźniaka. Zwłaszcza w biblijnym kontekście stworzenia człowieka na podobieństwo Boga. Walka Jakuba z tymże Bogiem w biblijnej opowieści wydaje się być w pewnym sensie echem perskiego mitu o Yimie. Zresztą judaistyczny podział świata na dobro i zło wydaje się kalką z zoroastryzmu, gdzie dobry Ahura Mazda walczy ze złym Arymanem, jak hebrajski Jahwe, czy chrześcijański Jezus, z Szatanem.

Ale co ma zima wspólnego z bliźniakami? Moim zdaniem chodzi tu o dualizm świata, czego przejawem są m.in. dwa oblicza Wielkiej Bogini Matki Natury, jasne i ciemne, ciepłe i zimne, łagodne i groźne, itp. W filozofii wschodu to ying i yang. U Słowian natomiast ten dwoisty układ równoważących się sił świata symbolizują w matriarchalnym systemie – Dziewanna (w letniej sukni) i Marzanna (zimowa odpowiedniczka), czy z patriarchalnej perspektywy – Lado (groźny) i Lada (łagodna). Tacyt pisał o germańskich bóstwach bliźniaczych – Alcis, które mogą być przekręceniem – Alków < Lelków, czyli słowiańskich braci, Lela i Polela, synów Lado i Lady.

Zima jest więc tylko jednym z dwojakich stanów funkcjonowania świata, i związana jest ze śmiercią, przeciwieństwem życia. Należy tutaj zauważyć także podobieństwo do słów ‘ziemia’ i ros. sjemja – rodzina. Może to oznaczać, że pierwotnie ziemia była kojarzona z lodem – zimą, jak w micie o Jimie i warze (warzącej, czyli ciepłej jamie). Rodzinny aspekt znaczeniowy może tu oznaczać po prostu ziemski lud (lód) – ród (oboczność r=l).

Wedyjskie słowo “Yama” może właśnie bezpośrednio odnosić się do “jamy”, czyli “waru”, gdzie schowali się ludzie przed mrozem. Gdy ten ustąpił przyszło ocieplenie, a wraz nim kolejny kataklizm – potop. I tak w koło. To naturalny cykl i sens istnienia, kołowrót nie tylko dobra i zła, w zaratustrańskim i chrześcijańskim rozumieniu, ale raczej nieuchronna kolej rzeczy. Zmiany i ruch oznaczają bowiem życie.

Prawdopodobnie te rozbieżności w rozumieniu wędyjskich słów i ich różne, choć powiązane ze sobą, znaczenia wynikały z pewnych różnic w odbiorze przyniesionych przez Wędów wed (Rigveda – ryk, hymn, modlitwa, krzyk + veda = wiedza) i Awesty (west < wieść, wieszcza) do plemion indo-irańskich. Tak jak efekty ewangelizacji mają różne synkretyczne formy. Jak wiemy, w przypadku wędyzmu był to przekaz ustny, na zasadzie mistrz-uczeń, a dopiero później indyjska Weda, czy staroirańska Wieść, zostały spisane w postaci ksiąg, kiedy to mogły nastąpić właśnie owe przekręcenia w zapisie wędyjskich słów przy użyciu sanskrytu i awestyjskiego skryptu. We wschodnich mitologiach nadano też wędyjskim słowom pokrewne znaczenia, np. zima/hima > jama ^ boski zastępca ^ bliźniak.

Zauważmy, że jedną z ważniejszych części Awesty jest Vendidad, zwana też Videvdat lub Videvdad. W języku awestyjskim tłumaczy się to jako Vî-Daêvô-Dāta, “dana przeciwko dewom (Daevas) – demonom”, i jak sama nazwa wskazuje, Vendidad jest wyliczeniem różnych przejawów złych duchów i sposobów ich zmylenia. W tym rozumieniu Wendowie/Wędowie byliby tymi, którzy mają wiedzę jak walczyć z demonami. Według mnie człon Vi-Daevo to skład dwóch słów Vida+Daev (Dev – dziew/dziw). A zasada ortograficzna w języku wędyjskim, czyli protosłowiańskim, było pomijanie zdublowanych liter lub dyftongów. Dlatego powtórzone *da zostało tu pominięte.

Nie powinno nas więc dziwić czytanie nazwy Zend-Awesta, jako Z[W]ęda+wieszcza, co z samej nazwy oznaczałoby, że jest to “obwieszczenie wiedzy” lub “Wędów wieszczy przekaz”.

Z kolei Yasna to awestyjska nazwa głównego aktu kultu zaratusztrianizmu. Jest to również tytuł najważniejszego zbioru liturgicznego tekstów Awesty, recytowanych podczas ceremonii ‘yasna’. Jej celem jest wsparcie Ahura Mazdy (Hormuzda – Wielkiego Mędrca, bo *hor to hora, góra, a *muzd/mazd – mądry, mędrzec) przed atakiem niszczycielskich sił Angra Mainyu (Angry Mana – Arymana, przy czym ang. angry – zeźlony, co dziwnie koreluje z ‘angel/anger’, z uwzględnieniem wymienności r=l). Z wędyjska Yasna to oczywiście Jasna – Jaźń, czyli innymi słowy oświecenie (jaśnienie), świadomość (z wiedy manie, ang. wisdom – mądrość, wise – mądry < psł. wis – wysz, wieszcz). Co oznacza, że tylko kult wiedzy daje szansę na przetrwanie świata i pokonanie ciemnych sił.

W awestyjskim, podobnie jak w sanskrycie istnieje dużo wędyjskich słów, które nietrudno odczytać po słowiańsku (wędyjsku). Na przykład *ashu/asa w staroperskim *arta, to największa, najjaśniejsza prawda, czyli ‘jasa/jasza’. A pamiętamy z przekazu Długosza, że najwyższym bogiem Polaków był Jasz (Jesse) – Jasny Bóg, czyli inaczej Bel – Białobog (Vel – Wielki, z zachowaniem oboczności v/w=b; choć sam Weles wydaje się tu nie odpowiednikiem Bela, ale jego bliźniakiem, a zarazem przeciwieństwem, choć nie tak wyraźnym antagonistą jak w zoroastrianizmie).

Antonimem do *ashu jest awestyjskie *druj (druh) – kłamstwo, co może wynikać z tego, że jest ono czymś pochodnym, przekręceniem prawdy (pra+węda, tj. prwa, pierwsza weda). Wiadomo, że słowo ‘druh/drug’ – towarzysz (od twarz+iść, bo idzie twarzą w twarz, ros. товарищ t[o]wariść, ang. companion – kompan, bo jest ku/przy panu) pochodzi od przymiotnika ‘drugi’, co oznacza de facto, że to, co wtórne, może nie być prawdziwe.

Kto wie, czy także słowo ‘potwór’ nie ma podobnej etymologii, bo wygląda, że jest to coś ‘po tworze’, jakby odbicie twarzy/twórcy, czyli coś wtórnego (‘wtór’ jest przekręceniem określenia ‘twór’), jakby bliźniak. Ma to wyraz też w słowiańskim micie kosmogonicznym o Perunie / Swarogu na łódce, który zobaczył swoje odbicie w wodzie, z czego powstał Weles, jego brat bliźniak, a zarazem oponent, z którym razem stworzyli świat (Ziemię).

Wendica – naturalny język wiedzy. Lexia 2 – Lęg, czyli Ród, Gniazdo.

Lech znajduje gniazdo orła

Zapis nazwy miejscowej ‘Elbląg’ i jej niemiecki wariant ‘Elbing’, pokazują nam wyraźnie, że końcówki -ing, -in i -lin w ojkonimach są uproszczeniem i zlatynizowaną wersją wędyjskiego (prasłowiańskiego) morfemu *ląg/lęg – leże, legowisko, siedlisko, gniazdo, osada.

Dlatego ‘Dublin’ to ‘Dęblin’ (psł. dub – dąb), gdyż obie wersje ojkonimów pochodzą od Dęb+lęg, co oznacza ‘Dębową osadę’ (pośród dębów).

Natomiast ‘Berlin’ to ‘legowisko bera’, tj. niedźwiedzia gawra, bo niedźwiedź zwany był ‘borem’ lub ‘borowym’, czyli ‘panem boru’ (lasu). Ale był też patronem wojowników, dlatego ‘walkę’ nazywano także ‘borem’, bo odnoszono ją do waleczności i siły niedźwiedzia. Stąd też mamy czasownik ‘burzyć’ – niszczyć, związany ze słowem *bór/bur, co może odnosić się do wojny, jak i techniki żarowej wypalania lasów pod uprawy.

Za to ‘Lublin’ to ‘ulubione (umiłowane) siedliszcze’, podobnie jak Lubań, Luboń, Lubin, Lubcza, Luboszów, Lubomia, Lubomierz, Lubartów itp.

Pamiętajmy, że rdzeń *ląg/lęg czytany lub zapisywany jest także jako *ląh/lęh, ze względu na oboczność g=h, występującą nie tylko w językach słowiańskich, np. Praga=Praha, bo czeski ‘prah’ to polski ‘próg’, a ‘Legnica’ to czeska ‘Lehnica’, czyli ‘tam gdzie można legnąć – zatrzymać się, odpocząć. Z tego względu starożytny lud ‘Lugi’ to ‘Lęgi/Lęhi’ – Lehy/Lechy lub Lahy/Lachy. Przy czym to ostatnie określenie nabrało wielu innych znaczeń, jak: pan, przodek, bóg, szlachcic, rycerz, ziemianin.

Wyraz ‘lęg/ląg’ jest zbliżony semantycznie do ‘ląd’ – kraj, ziemia. Dlatego ‘London’ to faktycznie ‘Lądek’, a dokładniej ‘ląd nad donem’ (dnem), czyli wodą (morzem). Stąd też i słowiańskie *lęda/lędo (gr. Lindos, niem. linda) – nieużytek oraz węgierskie nazwanie Lęgów/Lęchów – Lengyel (czytane: Lendziel) i pochodne Lędzianie, Lędzice, Lendizi (u Geografa Bawarskiego) Lendzaninoi (u Konstantyna Porfirogenety).

Należy tu zaznaczyć, że węgierski egzonim nie odnosi się do pola – lędy, ale do ‘lęgu’, czyli rodu, a ‘lęda’ jest tylko pochodnym wyrazem oznaczającym użytkowanie przez Lęgów (Rodowych, tych z pierwszego lęgu – gniazda) skrawka ziemi przeznaczonej pod uprawę.

Potwierdzeniem tego może być także staronormańskie nazwanie Lęchów w zapisach Laesa, Laesar – Lesy, Lesowie, Lesowianie, Lesowczycy, co odnosi się na pierwszy rzut oka do lasów, a nie pól, ale naprawdę wynika ze zdrobnienia imienia Lech – Lesz – Leszek.

Podobne złudne powiązanie z łękami (łąkami), czy też łukami, pojawią nam się w litewskiej nazwie ‘Lenkija’ – Polska, gdyż jest to po prostu bałtyjski wariant zapisu ‘Lęhia’.

W formie ‘Lenkija’ widać końcówkę -kija, a mając na uwadze, że języki bałto-słowiańskie są najbardziej archaiczne w Europie (Kortlandt, Alinei), należałoby przyjąć, iż może ona nam wskazywać inne, pierwotne pochodzenie tej nazwy. Widzimy ją także w rosyjskich wersjach szlacheckich nazwisk, np. Potoc+kij, Kosiń+s+kij, co może oznaczać ‘z kija’ – lacha (lachy). Kijami, jak wiemy, wytyczano granice, ale kolokwialnie ‘kij’ to przodek, jurny mąż i symbol męskiego członka (podobnie jak lacha). Zatem imię ‘Kij’ jest synonimem do ‘Lach’. W takim rozumieniu ‘kija’ to kraina wytyczona kijami, a ‘Lenkija’ to ‘kraina Lenka – Lencha/Lęcha’, jako protoplasty Lęchów, co jest zgodnie z przekazami tradycji ludowej zawartej w legendzie o Lechu zakładającym Gniezno – gniazdo.

Wiązanie więc Lęchów z polami (lędami), czy lesami (lasami), albo łęgami/łękami (łąkami) ma charakter pozorny lub jest późniejszą manierą oderwaną od pierwotnego znaczenia nazwy Lęch – lęg, w znaczeniu szlachetny, najdawniejszy ‘ród’, bo począł się on w gnieździe (Gniezdno) – pierwotnej siedzibie.

Dlatego Nestor pisze, że Słowianie po przyjściu znad Dunaju nad Wisłę, nazwali się Lęchami – Lęgami. Według mnie jednak nastąpiło to jeszcze w starożytności, albo i dawniej, a potwierdzeniem tego są zapisy starożytnych pisarzy o Lugi, czyli Lęgach, jak tę nazwę tłumaczy chociażby wybitny XIX-wieczny uczony Wojciech Kętrzyński. Swoją drogą nazwę ‘Lugi’ inni czytają jako ‘Ludi’ – ludzie, co może wskazywać na zbliżone korzenie słów ‘lęg’ (łac. lug) i ‘lud’.

Idąc dalej tropem tego typu skojarzeń, pojawia nam się tu kolejny związek z wyrazem ‘lód’. Nieprzypadkowo bowiem w angielskim ‘Pole’ to ‘Polak’, ale i ‘biegun polarny’, a Tilak pisał, że “wedy przynieśli do Indii biali bogowie z Północy”. Czyżby więc słowo ‘lud’ było bezpośrednio związane z ‘lodem’, który najprawdopodobniej był powodem migracji z Hyperborei w związku z ochłodzeniem klimatu. Zauważmy, że poza Merkatorem, starożytni pisarze lokowali Hyperboreę niekoniecznie na biegunie, ale na północnych rubieżach Europy. Dla Greków była to mityczna kraina szczęścia, radości i urodzaju. Ale o niej więcej piszę w swojej książce “Słowiańskie tajemnice” (2023).

Przy tej okazji można jeszcze wspomnieć, że słowo ‘pług’ wzięło się od składu ‘po ługu’, bo służy do płużenia, czyli orania ługu/łęgu (łąki) i zamiany jej w pole uprawne. Z kolei wyraz ‘płoza’ oznacza, że łoży (kładzie, sunie) się ona po ziemi. Co ważne, używanie pługu za koniem wymagało nawracania ‘po łuku’, stąd wyraz ‘pole’ i pobliska mu osada zwana ‘okołopole’, w skrócie ‘opole’ (gr. poleis, polis), bo miało kształt O (okręgu) – owalny.

Warto również wyjaśnić, że ‘Łużyce’ to leże (łoże, łóżko, czyli gniazdo, legowisko), a ‘Lucice’ mogą być mieszkańcami Łużyc właśnie, ale niezapisywalne ‘ż’ w łacinie, zostało zastąpione tu przez ‘c’. Podobnie brzmiąca iberyjska kraina, założona najprawdopobniej przez przybyłych tam Słewów (Suevi) – Sławów (Sławian/Słowian), to ‘Lusatia’. Łużyczanie to zatem Lężanie, czyli Lęganie/Lęhanie – Lęgowie/Lęhowie.

Luciców nazywa się też Lutykami, co odnosi się do słowa ‘lód’, dlatego przymiotnik ‘luty’ oznacza ‘srogi, twardy’, gdyż związany jest z zamarzaniem, twardnieniem. Lutycy to zatem srodzy, twardzi, groźni ludzie. Łaciński zapis ‘Lucice’ może być jednakoż przekręceniem określenia ‘Lęchicze’, czyli ‘potomkowie Lęchów’.

Takie zniekształcenie tej nazwy widać także w zapisie Widukinda z Korbei piszącego o poddanych Mieszka I – Licicaviki. Nie wiedzieć czemu część polskich lingwistów i historyków czyta ją z ‘k’, jako ‘Licikawiki’, choć jest to wyraźnie zlatynizowany wariant nazwy plemienno-rodowej Lęchowicze – Lechowice/Leszkowice/Lestkowice. Przy czym imię rekonstruowane jako ‘Lestko’ jest łacińskim odpowiednikiem lęhickiej formy ‘Leszko’.

Podobnie rzecz się ma z wersją Litzike, wymawianą niepoprawnie, jako Licike, a podaną przez cesarza Konstantyna Porfirogenetę w dziele z X wieku. Dotyczyła ona przodków prokonsula Michała Wyszewica znad Wisły. W tym przypadku może chodzić o Łęczyców z Łęczycy, albo także jest to przekręcenie formy ‘Lęchicze/Lęchice’.

Co ciekawe, karpaccy górale ‘lechami’ zwą mieszkańców nizin. Ich odróżnikiem, ze względu na rodzaj terenu, są np. Hariowie, Cheruskowie, Armeni, Germanie, Chorwaci, czyli ludy nazywane od góry (hora=gora, her=ger), a takze Serbowie (z herbu – garbu, czyli wzgórza, pogórza). To wyróżnienie niekoniecznie musi oznaczać odmienny charakter etniczny, ale, jak zaznaczyłem, związane jest raczej z innymi warunkami przyrodniczymi siedlisk.

Dlatego można założyć, że z czasem pod nazwą Lechia kryła się legia ludów nizinnych, czyli mieszkańców łąk, pół i lasów, Chrobatia (Chorwacja) to kraina górali, a Serbia – pogórzan. Według takiego kryterium, Wenedowie to natomiast mieszkańcy ziem nad wodami (węda > wiedza i woda), morzami, rzekami i jeziorami. Jeśli więc dany lud mieszkal na rozlewiskach jakiejś rzeki, ale na terenie nizinnym, to mógł być zwany zarówno Wędami, jak i Łużykami/Łężanami/Lęgami/Lęhami.

Moim zdaniem obecna Meklemburgia tworzyła wraz z Wielkopolską jedną wielką krainę, czyli Wielką Polskę, czy też Wielką Lechię. Gdyż ‘Polska’, oznacza ‘Polahską krainę’, a ‘Polak’ to Po+Lah. A świadczy o tym także łaciński zapis Meklemburgii, jako ‘Magnapolensis”, czyli ‘Wielkopole’. Wraz z Łużycami, wygląda na to, że są to tereny rodowe Lęgów/Lęhów. Ich zasięg zasiedlenia sięgał jednak dużo dalej.

Pozostaje tylko ustalić jak nazywali się Lęchowie przed dotarciem nad Wisłę znad Dunaju, zgodnie z relacją Nestora. Wiele wskazuje na to iż byli oni znani starożytnym jako Wenetowie ((Wenedowie, Wendowie, Wędowie), w gr. [H]Enetoi, co mogło przejść także w łacińskie ‘Antes’ – Anty, Antowie. Pewnym potwierdzeniem może być tu przekaz Jordanesa, który uważał, że Słowianie znani są jako Sklaweni (Sławeni), Antowie i Wenetowie, ale dawniej mieli wspólną nazwę – Veneti.

Piero Favero uważa jednak, że kolebką, czyli pierwotnym leżem (lęgiem) Wenetów były Łużyce, skąd Wendowie mieli podjąć ekspansję nad Bałtyk, a potem dalej na wschód, aż do Paflagonii, skąd po wojnie trojańskiej przenieśli się nad Adriatyk. Ci nadadriatyccy Wenetowie (Wenecjanie) odbierali m.in. bursztyn od swoich krewnych Wenedów znad Bałtyku oraz poszukiwali cyny. Dlatego dotarli do Armoryki i brytyjskiej Walii, a za nimi tym szlakiem poszli ekspansywni Rzymianie, którym jednak nie udało się podbić nadbałtyckich ziem, więc ograniczyli się do handlu z pomorskimi Wędami. Tym samym zakarpacka, lęhicka kolebka, tj. Magnapolensis+Wielkopolska+Łużyce (Łęska)+Serbska (Pogórska), a także Pomorze (Pomorska) i Hrvatska (Chrobatia/Chorwacja) – Małopolska, pozostała poza obszarem Imperium Rzymskiego.

Wendica – naturalny język wiedzy. Lexia 1 – Wedukacja, czyli prawda i wiedza a nauka

Wedukacja

“Wedukacja” to “wed uczenie”, czyli przekazywanie wedy (wiedzy). Słowo “edukacja” (ang. education) bez początkowego ‘w’ nie ma sensu wynikającego z rozumienia języka naturalnego, gdyż formant *ed- w tym przypadku nic konkretnego nie znaczy.

W alfabetach takich jak grecki czy łaciński często połykano początkowe “w’ zapożyczanych wyrazów, czego przykładem może być chociażby słowo “weter” (wiatr), które w grece przyjęło formę “eter” (powietrze), a w angielskim stanowi podstawę dla wyrazów “weather” – pogoda (zależna od stanu wiatru, zwłaszcza dla marynarzy) i “air” – powietrze. Zwróćmy uwagę, że ani w grece, ani w łacinie nie występuje litera ‘w’, a głoskę o takim brzmieniu wyrażają litery ‘b’ i ‘v’, ewentualnie ‘u’.

Prawdopodobnym więc się wydaje, że i skandynawska “Edda” to także właśnie “Weda”. Bo, że indyjska “Weda” to wiedza, to już chyba większość grupowiczów wie.

Znamienny jest fakt, że angielskie słowo “science” – nauka, czytane literalnie, oznacza “ścięcie”, co od razu kojarzy nam się ze ściętym drzewem. Metaforycznie można, by rzec, że nauka, przynajmniej w angielskim rozumieniu wyrażanym w zapożyczonym z wendicy słowie, to zatem odcinanie nas od korzeni, czyli wiedzy przyrodzonej i opartej na niej wiary.

Być może jednak takie przeniesienie określenia wiedzy przez Anglów od Wendów (Wędów/Wedów) – Prasłowian, wynikało z faktu, że po prostu po ścięciu drzewa poznawano jego wiek licząc ilość sloi. Taka czynność mogła być, w pewnym sensie, zalążkiem nauki jako takiej.

Zauważmy przy tej okazji, że ang. know – wiedzieć jest zapożyczeniem od słowiańskiego czasownika know[ać], obmyślać plan, który jest z kolei zwiazany z innym czasownikiem – “knuć”, wywodzonym przez językoznawców od psł. *kъnъ kień – odcięty pień drzewa (inaczej: konar). Czyli i tu mamy związek ze ściętym drzewem.

Natomiast angielskie “knowledge”- wiedza, to nic innego jak skład rdzeni *know – know[anie] + *ledge – leże, podstawa.

Warto tutaj wyjaśnić też podobieństwo między “weda” a “woda”. Oba słowa opierają się bowiem na wspólnym pierwiastku “wd[a]”. Są one bardzo zbliżone znaczeniowo, gdyż woda jest nośnikiem informacji, co jest określeniem wiedzy. Poza tym, to woda właśnie uznawana jest za kolebkę życia, dlatego wiedza o wodzie, to poznanie prawd istnienia.

Samo słowo “prawda” to oczywiście “pra+weda”. Element *pra- oznacza ‘dawna, pierwotna’, a wywodzi się od uproszczenia słowa “prwa” – pierwsza.

Oczywiście takie rozumienie obcojęzycznych słów, jak angielskie, czy te z języków starożytnych (greka, łacina), wymaga uznania, że Wędowie – Słowianie też są ludem rdzennym, starożytnym, co potwierdzają chociażby nie tylko ostatnie badania paleolingwistyczne (Mario Alinei, Frederik Kortlandt), ale także archeogenetyczne (Peter Underhill, Janusz Piątek, Anna Juras, Tomasz Grzybowski, czy cały zespół Marka Figlerowicza), o wcześniejszych autochtonistach, z Józefem Kostrzewskim na czele, nie wspominając.

Gdy się odrzuci bowiem kłamliwą koncepcję allochtoniczną, to kruszy się też fałszywy paradygmat naukowy o nieobecności Słowian (Wędów) w Europie Środkowej w starożytności. Tym samym lingwiści mogą już swobodnie sięgać po etymologie słowiańskie przy próbach wyjaśniania znaczeń i pochodzenia słów w językach europejskich. Obowiązująca do tej pory niepisana zasada ignorowania rdzeni słowiańskich przy szukaniu źródłosłowów w językowej indoeuropeistyce, traci na ważności i nie stanowi już rygoru oraz bariery poznawczej.

Idąc tym nowym/starym tropem odkryjemy dużo więcej wędyjskich odniesień w mowie indoeuropejskich narodów. O tym będę pisał w kolejnych częściach tego cyklu, które prowokacyjnie nazywam “lexiami”, bo morfem *lexi to przecież nic innego jak “słowo”, o czym świadczy łaciński wyraz “lexicon” – słownik. Znak ‘x’ Grek przeczyta bowiem jako ‘h’, a nie z rzymska ‘ks’. W słowie “lekcja” (lexia) mamy więc dyftong (dwugłos) *kc = h.

Na koniec pragnę zachęcić wszystkich do czytania obcych słów po polsku, a jeszcze lepiej po starosłowiańsku, o ile znamy wcześniejsze formy współczesnych polskich wyrazów lub nam intuicja je podpowiada np. “weda”, a nie zreformowany wariant “wiedza”. Wskazówką gdzie szukać bardziej pierwotnych wersji starosłowiańskich (wędyjskich) słów mogą być inne słowiańskie języki, jak czeski, słoweński, serbski, chorwacki, czy nawet rosyjski, w których nierzadko odnajdujemy formy mniej odbiegające od prawędyjskich oryginałów.

 

Tomasz J. Kosiński

06.09.2023

„Dagome iudex” – reinterpretacja Tomasza J. Kosińskiego

tekst "dagome iudex"

Znany dokument „Dagome iudex”, datowany przez historyków na koniec X wieku, wciąż wzbudza wiele emocji, a badacze nie są zgodni zarówno, co do jego autentyczności, daty powstania, jak i prawidłowości odczytu zawartych w nim danych.

Wątpliwości wzbudzają nie tylko zapisy nazw osobowych, jak Dagome, którego większość uczonych kojarzy z Mieszkiem I, jak i miejscowych: Alemure (Ołomuniec, Morawy, Brama Morawska?), Schinesghe (Gniezno, Szczecin, Świnoujście?), ale także fakt pominięcia w nim pierworodnego syna polańskiego władcy – Bolesława, późniejszego króla Polski.

Do czasów obecnych namnożyło się więc nam wiele najróżniejszych koncepcji naukowych wyjaśnienia treści tego dokumentu i okoliczności jego powstania, od absurdalnych tez
o wikińskim pochodzeniu Mieszka (Szajnocha, Dowiat, Skrok), przez jego morawskie korzenie (P. Urbańczyk), do dziwacznych prób tłumaczenia, że akt ten miał na celu wydziedziczenie umiłowanego syna Bolesława, zwanego później Chrobrym. Może zatem najwyższy czas uporządkować wiedzę w tym temacie.

W trakcie swoich badań nad tym dokumentem dochodzę do wniosku, że ta notka, to tylko nieudana próba walki o sukcesję Państwa Gnieźnieńskiego dla Ody i jej synów przeciwko Chrobremu. Prawdopodobnie owa „donacja” została spisana przy łożu konającego Mieszka, albo nawet po jego śmierci, pozostając przez dłuższy czas nieznana światu w obliczu opanowania kraju przez Bolesława I Wielkiego i wygnania przez niego z kraju swej macochy Ody wraz z jej synami. W tamtym okresie dokument ten nie miał specjalnego znaczenia, jak się bowiem okazuje w X wieku nawet sama Stolica Apostolska prawdopodobnie nic nie wiedziała jeszcze o takim zawierzeniu polańskiego państwa św. Piotrowi.

Jednocześnie należy docenić tu fakt „wykrojenia” ziem polskich, nazwania i oznaczenia ich, jako oddzielne państwo, mimo iż w owych czasach bardziej liczyła się siła bojowa, międzynarodowe koneksje i ustępstwa wobec ekspansji chrześcijaństwa, aniżeli akty tego rodzaju.

Więcej:

https://www.academia.edu/71226348/Dagome_iudex_reinterpretacja_T_J_Kosinskiego

Geograf Bawarski o Słowianach – przegląd, analiza, weryfikacja i nowe wyjaśnienia nazw

Mapa plemion podanych przez Geografa Bawarskiego

Relacja „Geografa Bawarskiego”, prawdopodobnie wywiadowcy króla Franków – Ludwika II, o plemionach słowiańskich i ich grodach w połowie IX w. stanowi jedno z ważniejszych źródeł na temat Słowiańszczyzny z tego okresu. Wciąż toczą się spory na temat rozumienia podanych przez tego anonimowego autora nazw plemiennych oraz możliwych lokalizacji ich zasiedlenia. Dokonuję tu przeglądu dotychczasowej dyskusji w tej sprawie oraz poddaję ogólnej analizie najważniejsze kwestie związane z identyfikacją podanych w tym dokumencie etnonimów, przedstawiając też w niektórych przypadkach własne, czasem może zaskakujące, propozycje ich rekonstrukcji. Na przykład identyfikuję mieszkańców Gniezna, Poznania, Wrocławia, Brzegu, Głubczyc, ale i Luboszan, Bobrzan, Wiciędzy, Mazurów, Łuczan, a nawet Litwinów, co stanowi całkiem nowe podejście do tego problemu.

Odnoszę się także do kwestii historycznych i spraw lokalizacyjnych plemion słowiańskich wymienionych w tym zabytku, jakże istotnych także z punktu widzenia zasadności wyboru właściwej propozycji rekonstrukcji danej nazwy plemiennej. Liczne mapy, w tym kilka autorskich, a także tabele zestawiające przekazane w dokumencie dane oraz podział plemion na obszary geograficzne i nowe tłumaczenie całego tekstu, powinny pozwolić, moim zdaniem, na weryfikację i uporządkowanie wiedzy na temat dawnej Słowiańszczyzny.

Więcej na akademia.edu https://www.academia.edu/69408564/_Geograf_Bawarski_o_S%C5%82owianach_przegl%C4%85d_analiza_weryfikacja_i_nowe_wyja%C5%9Bnienia_nazw

Wendyjskie (prasłowiańskie) motywy i źródłosłowy w „Wojnie galijskiej” Juliusza Cezara

Cezar i Vrcingetorix

W pamiętniku Cezara „O wojnie galijskiej”[1] (łac. Commentarii de bello Gallico), opisującym 9 lat wojen galijskich (58-50 p.n.e.), czytamy o wielu nazwach i ugrupowaniach plemiennych oraz o informacjach geograficznych, które wykorzystywano do rekonstrukcji obrazu antycznej Galii i Germanii. Problem w tym, że łacińskie transliteracje lokalnych nazw pozostawiają wiele do życzenia, a językoznawcy głowią się nad ich pochodzeniem. Niestety w tych zabiegach pomijają oni w ogóle możliwość ich wendyjskiej (prasłowiańskiej) etymologii, gdyż przyjmują bezmyślnie fałszywy paradygmat naukowy, że Wędów / Wendów (Prasłowian) wówczas nie było na tych terenach. Zapominają też przy tym o obecności Wenetów w Armoryce i Brytanii, którzy bezsprzecznie byli związanie z Wendami.

W tym krótkim opracowaniu staram się przekazać najważniejsze informacje z pamiętników Cezara o wojnie z Galami, Brytami, jak i Germanami, którzy często angażowali się w lokalne potyczki za lewym brzegiem Renu, stając po różnych stronach konfliktu. Bacznie przyglądam się też możliwym źródłosłowom poszczególnych nazw własnych i miejscowych podawanym przez Cezara. Dostrzegam w nich wendyjskie korzenie, co może wydać się szokujące po pierwszym czytaniu. Mam nadzieję, jednak, że po bliższym zapoznaniu się z faktami i przedstawioną przeze mnie argumentacją, niektóre propozycje etymologii wydadzą się przekonujące.

Czytaj więcej na: academia.edu

 

[1] Gajusz Juliusz Cezar, Wojna galijska, tłum. Eugeniusz Konik, Wrocław 2004; por. https://www.scribd.com/document/372914193/Cezar-O-wojnie-galijskiej-pdf  (pol.), http://www.thelatinlibrary.com/caes.html (łac.).

Ekwilibrystyka językowa, czyli “naukowe” zaciemnianie wiedzy

Lingwistyczne wygibasy

Michał Łuczyński, świeżo upieczony doktor filologii UJ, w swoim artykule, stosując ekwilibrystykę językową i wykazując chyba wolę bycia oryginalnym na siłę, sugeruje, że Alemure z “Dagome Iudex” należy tłumaczyć jako… Lemiesza. Nieważne, że nie jest on w stanie wskazać o jakież to miasto, czy obszar mu chodzi, ani podać jakichkolwiek analogii tak pokrętnej interpretacji. Za tego typu wymysły dostaje się dziś doktoraty z filologii.

Jednocześnie ten sam autor naśmiewa się z tłumaczenia Germanów jako Górmanów, czy Genzeryka jako Gęsierzyka, uznając podobieństwa tego typu za ludowe etymologie. On ma dyplom z onomastystyki, więc oficjalnie wie lepiej. Czyżby? Mnie jego tłumaczenia nazw zupełnie nie przekonują. Brak w nich nie tylko zwykłej wiedzy, odniesień historycznych, podstaw logicznych, ale i minimalnych podobieństw nazewniczych. Skoro jednak z Alemure można zrobić niezidenyfikowaną Lemieszę, to czemu nie Lebiegę, czy Łuczynę? Jak komu pasuje, byle tylko inaczej niż inni, aby za wszelką cenę zaistnieć w światku językoznawczym. Ale czy nie jest to raczej gmatwanie historii i wiedzy jako takiej zamiast ich odkodowywanie? Czy nie jest to pseudonauka, albo wręcz szkodnictwo naukowe?

Nasi filolodzy, jak widać na tym przykładzie, nazbyt często błądzą w swoich konfabulacjach jak w malignie, nazywając swe wynurzenia nauką. Nie powinni się więc dziwić, że coraz więcej ludzi mających minimalny poziom wiedzy, rozsądku i niezależnego myślenia nie traktuje ich działalności poważnie. W ten sposób kruszy się autorytet akademików, którzy tracą nie tylko wiarygodność, ale i ludzkie zaufanie, że znają się na rzeczy. Niestety gmach stworzony z lingwistycznych wygibasów tego typu stoi na słabych, pękających fundamentach. Jasno widać, że powoli wali się jak domek z kart. Łuczyński ze swoimi wtórnymi i pokrętnymi propozycjami etymologicznymi ma w tym spory udział. Niestety cofa tę dziedzinę nauki wstecz, nazbyt nadymając swoje ego i mimo osobistego przekonania, że jest inaczej. Czytając zatem podobne opracowania należy zachować szczególną ostrożność, by nie dać się wciągnąć na manowce.

Tomasz J. Kosiński

08.11.2021

Cheruskowie, czyli jak z Arminiusza zrobiono Hermana

Arminiusz

Cheruskowie (łac. Cherusci) – jedno z plemion zamieszkujących Germanię, przez co z marszu uznawane jest za germańskie, czyli w dzisiejszym rozumieniu protoniemieckie, choć jak wiemy w tej krainie geograficznej jaką była Germania rezydowało wiele plemion o różnym pochodzeniu etnicznym, w tym teutońskie, gockie, sarmackie, protosłowiańskie, celtyckie.

Pliniusz  w „Historii Naturalnej” (4,100) twierdził, że Cheruskowie wchodzili w skład grupy plemiennej zwanej Irminones, która obejmowała też Suebów, Hermundurów i Chattów. Nazwa Irminones lub Hermiones pochodzi z Tacyta  (Germania, 98 r.), gdzie sklasyfikowano ich jako jedno z plemion pochodzących od Mannusa. Inne germańskie grupy plemion wymienione przez tego rzymskiego historyka to Ingvaeones, mieszkający na wybrzeżu i Istvaeones , którzy zamieszkiwali w głębi Germanii.

Tacyt wspomniał także o Suebi jako dużej grupie, która obejmowała Semnonów (Siemian), Kwadów i Markomanów, ale nie powiedział dokładnie, do którego (jeśli w ogóle) z trzech narodów należą.

Pomponius Mela napisał w swoim “Opisie świata” (III.3.31) w odniesieniu do zatoki Codanus: „Nad zatoką są Cymbrowie i Teutoni; dalej, najdalszy lud z Germanii – Hermiones”. Na wschód od nich miały mieszkać plemiona scytyjskie. Jeżeli więc przyjmiemy, że Hermionowie, w tym Cheruskowie, zamieszkiwali między Wezerą a Łabą, to ludy na wschód od Łaby, jak Swebowie (Sławowie), Lugiowie (Ługowie), czy Wandalowie byli traktowani przez tego historyka jako Scytowie, a nie Germanowie. Jednak oba te pojęcia, mają według mnie bardziej znaczenie geograficzne, jak Europa, czy Bałkany, niż etniczne.

W dokumencie zwanym umownie Frankish Table of Nations (niem. fränkische Völkertafel, pol. Frankijski Stół Narodów), datowanym na ok. 520 rok, podano genezę germańskich ludów. Czytamy tam, że było trzech braci, pierwszy Erminus, drugi Inguo, trzeci Istio. Z nich wywodzić się ma trzynaście narodów. Najpierw Erminus dał początek Gotom, Walagotom, Wandalom, Gepidom i Saksonom. Inguo wydał Burgundów, Turyngów, Lombardów, Bawarów. Istio miał być z kolei protoplastą Rzymian, Brytyjczyków [lub Bretonów], Franków, Alamanów. W tym kodeksie, powstałym najprawdopodobniej w królestwie Ostrogotów w Italii, syn Mannusa, który był przodkiem Irminonów, nazywa się Erminus (lub Armen, Ermenius, Ermenus, Armenon, Ermeno, jak podają różne manuskrypty). Nie ma tu jednak mowy o Cheruskach pod taką nazwą, więc należy mniemać, że wywodzą się oni od Ermina i należeli do któregoś ludu od niego pochodnego.

W różnych rękopisach i kopiach tego kodeksu widać różnice w zapisach. Inguo może być pisane Tingus lub Nigueo; Istio staje się Sciusem lub Hostiusem; Gepidzi to czasem Brigidos lub Cybedi; Turyngowie to Loringus lub Taringi; w jednym Gotowie i Walagoci stają się Butami i Gualangutos. W wersji “stołu” z “Historii Brittonum”, Wandalowie i Saksoni zostali zastąpieni przez Burgundów i Langobardów, w innych w ogóle nie ma Wandalów, a Alamanów zastąpiono… Albanami[1]. Co ciekawe, angielscy uczeni interpretują tę nazwę nie tylko jako błąd kopisty, ale jako celowe odniesienie do ludu Alba ze Szkocji[2], od którego ma się wywodzić nazwa Albion (Anglia), czyli z Alamanów zrobiono szkockich Anglików. Izydor, co prawda, w swoich “Etymologiach” wywodził nazwę Alba od scytyjskiej Albanii w Azji, a Bede wiek później uważał, że Piktowie pochodzą od Scytów (co wymaga dłuższego komentarza przy innym temacie), ale Edward Cowan uznaje, że chodzi “Albanów w Lacjum w Italii”[3].
Niestety, ale te wszystkie rozbieżności, czasem wręcz dziwaczne, każą mniemać, że cała ta historia to nieudolna próba tworzenia propagandowej wersji historii na doraźne potrzeby w Italii, Frankonii i Brytanii.

Wikińska forma imienia Irmin, Armin to Jǫrmun, którą znajdujemy w wielu miejscach, m.in. w Eddzie Poetyckiej, jest odnoszona do Odyna. Niektóre aspekty kultury i wierzeń Irminonów można wywnioskować z ich relacji z Cesarstwem Rzymskim, z zapisków  Widukinda, porównującego Irmina do Marsa lub Hermesa, czy ze wzmianki Snorri Sturlusona, na początku Eddy  Prozatorskiej mówiącej, że kult Odyna pojawił się najpierw w Germanii, a następnie rozprzestrzenił się na północ do Ingveonów.

W kilku rękopisach “Tabelę” poprzedza lista królów rzymskich, która zaczyna się od „pierwszego króla Rzymian” (primus rex Romanorum) o imieniu Analeus lub Allanius. Podaje się też, że Alaneus był ojcem trzech braci, podczas gdy w “Historii Brytów” Alanus jest ojcem, a także „pierwszym człowiekiem, który przyszedł do Europy” (primus homo uenit ad Europam) z narodu Jafeta, syna Noego. W innych rękopisach podano, że ojcem trzech braci był król Mulius. Jak widać, brakuje tu spójności, a chaos informacyjny pozwala sądzić, że legendarne dzieje Germanów wyglądają jeszcze bardziej bajecznie niż dzieje Lechitów.

Co ciekawe w “Tabeli” po raz pierwszy pojawia się nazwa Bawarów, w kilku wariantach, w zależności od kopii tego rękopisu, jak Baioarius, Baweros, Baioeros, Bawarios, Baioarios, a w “Historii Brytów” jako Boguarii lub Bogari[4]. Wskazuje nam to możliwy rodowód tej nazwy jako Bojuwariów (Bojów+Ariów, ewentualnie Wojowniczych Ariów) lub Boguariów, czyli Boskich Ariów, co ma wyraźnie ario-słowiańskie pochodzenie językowe. Zaskakująco, Thomas Hodgkin uznaje Boguarii za Bułgarów[5].

Pierwsza historyczna wzmianka o Cheruskach (łac. Cherusci) występuje w Księdze 6.10 Juliusza Cezara „De Bello Gallico”, który relacjonuje wydarzenia z 53 pne. Cezar opowiada, że ​​ponownie przekroczył Ren, aby ukarać Suebów (Sławów) za wysłanie posiłków do Treveri (Trewercy byli słowiańskim plemieniem, których etnonim jak i wiele nazw miejscowych wywodzi się od słowa *treva – treba, czyli ofiara, trzeba, etymologicznie związanego z wyrazem *tre – trzy, odnoszącym się do kultu trójpodziału świata). Wspomina, że ​​las Bacenis (stosunkowo nieprzenikniony las bukowy, być może obecny Harz) oddzielił terytorium Cherusków od terytorium Suebów (Sławów). W 12 p.n.e. Cheruskowie i inne plemiona germańskie zostały podbite przez Rzymian. Wydaje się, że nie mieszkali oni już na wcześniej zajmowanych terenach, gdy Tacyt pisał, 150 lat później, o ich siedzibach na wschód od Chauków i Chattów. Jest to ogólnie interpretowane jako obszar między rzekami Wezerem i Łabą[6].

Cherusków odnotowano w 58 p.n.e., kiedy Juliusz Cezar pokonał ich wodza Ariowista, wspierającego Celtów w Galii.

O Cheruskach pisał też Tacyt nazywając Arminiusza wyzwolicielem Germanii (Tacyt “Roczniki” II 88). O bitwach Cherusków z Rzymianami relacjonował też Kasjusz Dion.

W 9 r. n.e. Arminius, stojący na czele zjednoczonych plemion germańskich (Cherusków, Brukterów, Marsów, Sikambrów, Chauków i Chattów), zmasakrował w Lesie Teutoburskim trzy legiony rzymskie (XVII, XVIII i XIX) oraz oddział jazdy (w sumie około 20 000 żołnierzy) dowodzone przez Warusa. Bitwa ta zapoczątkowała siedmioletnią wojnę, która ostatecznie ustanowiła granicę na Renie jako granicę Cesarstwa Rzymskiego na okres czterech stuleci, aż do upadku cesarstwa. Otoczona legendą historia bitwy miała istotny wpływ na kształtowanie XIX-wiecznego nacjonalizmu niemieckiego.

W odwecie w 15 r. w głąb krainy Cherusków wyruszyły dwie armie rzymskie pod wodzą Cecyny i Germanika. Cecyna został wyparty za limes, a Germanik, który podążał od północy w dół rzek, dotarł do miejsca nazwane Idistaviso na lewym brzegu Wezery, gdzie jego armia stoczyła zwycięską bitwę z Arminiusem. Germanik odzyskał dwa orły legionowe, które wpadły w ręce Cherusków w Lesie Teutoburskim.

W 16 n.e. nad Wezerą poniósł klęskę w bitwie pod Idistaviso z Rzymianami dowodzonymi przez Germanika, spowodowaną bezpośrednio postępowaniem własnego stryja Inguiomera, który nie zgodził się z defensywną strategią podjętą przez Arminiusza i postanowił ścigać wycofujących się Rzymian. W tym samym 16 n.e. roku poniósł znów klęskę z rąk Rzymian w bitwie o wał angrywarski (wybudowany przez Angrywarów jako granica oddzielająca ich od Cherusków) na skutek zdrady szpieg rzymski powiadomił Germanika o szykowanej w okolicach wału zasadzce. Działania te nie pozwoliły odzyskać utraconych obszarów, gdyż cesarz Tyberiusz uznał, że wojny z Germanami są zbyt kosztowne i odwołał Germanika mimo odnoszonych sukcesów

W 17 r. armia Cherusków starła się w Lesie Hercyńskim z Markomanami dowodzonymi przez Marboda (Sławnego Wodza, od *mar – mir, sława, ród i *bod – wódz, wodan). Bitwa zakończyła się porażką Marboda.

Znamy następujących bohaterów Cherusków, zwanych też Hermionami, w tym włączając ich germańskich mitycznych protoplastów:

1. Tuisto/Tuisco, którego uczeni wiążą z pgerm. Tiwaz – bogiem Tyrem lub hind. Tvaṣṭṛ – bogiem twórczym. Kreatywni niemieccy lingwiści próbują wywodzić to imię od pgerm. *twai – dwa lub od pie. Dyeusa – boga słońca.

W 1498 r. mnich o imieniu Annio da Viterbo opublikował fragmenty znane jako „Pseudo-Berossus”, obecnie uważane za fałszerstwo, twierdząc, że zapisy babilońskie wykazały, że Tuiscon lub Tuisto, czwarty syn Noego, byli pierwszymi władcami Scytii i Germanii po rozproszeniu się narodów, a jego syn Mannus zastąpił go jako drugi król. Późniejsi historycy (np. Johannesowi Aventinusowi) przedstawiali wiele dalszych szczegółów, w tym stwierdzenie Jamesa Andersona, że Tuiscon w rzeczywistości był niczym innym jak biblijnym Aszkenazem, synem Gomera[7].

Meyer (1907) i Jacob (2005) kojarzyli Tuisto z Ymirem – praświatem (dlatego ros. mir znaczy także “świat”) oraz hinduskim Yamą. W tym ujęciu jest on bratem Mannusa (Manu) i synem sanskr. Vivaswana.

Dla mnie to Twist, czyli słowiański Świst (przejście “ś” w “t” w zapisie, zwłaszcza korzystając z ubogiego alfabetu łacińskiego, nie powinno dziwić). Nazwa Świst może pochodzić od “z wist”, czyli “z wista, pana, wieszcza”. Synonimicznym określeniem było Swicz (Słońce), oznaczające bóstwo światła (stąd *swicza – świeca), którego twórcą był On – Swarog (Wist, Wieszcz, Twórca).

2. Mannus – imię znane u Traków i ludów indorańskich, oznaczające dosłownie “człowieka” (man, hind. Manu – pierwszy człowiek), a domyślnie “osobę wolną”. Mityczny protoplasta Germanów, choć wygląda to na scytyjskie słowo, co by potwierdzało takie pochodzenie Gotów. Od niego wywodzić się mają trzy plemiona, którym dali początek jego trzej synowie: Inguo – Ingaevones, Erminus – Herminones i
Istio – Istvaeones.

U Słowian odpowiednikiem o tym samym rodowodzie jest *mąż (mon+ż, men+ż, czyli “z men”, co może oznaczać potomka Manu). Tacyt pisał, że Mannus był synem Tuisto. Skoro zatem Tuisto to Twist – Świst (Swicz – Słońce) to Mannus jest Poświstem (poświatą, łuną, czyli odblaskiem, a więc Księżycem, gr. mēn – miesiąc), jak Lel i Polel. Nie trzeba chyba dodawać, że Słowianie dawniej na Księżyc wołali Miesiąc, a Rzymianie – Luna (Łuna), no i w ang. moon.

3. Irmin (Armin, Ermin, Hermion) – Armeńczyk (Góral, od *har – góra i *man – człowiek), jeden z trzech mitycznych synów Mannusa i protoplasta Irmionów (Hermionów). Skojarzenia z Armenią nie są przypadkowe, gdyż to najprawdopodobniej z tych rejonów wywodzą się Ariowie (Scytowie), którzy dotarli do Europy. Ich odłam zwany Gotami, opanował najpierw południową Skandynawię, możliwe, że dlatego, iż byli wtedy zbyt słabi, by stawić czoła sarmackim Wenedom i spokrewnionym z nim Estom rezydującym już na południowym wybrzeżu Bałtyku. Później ludy gockie sukcesywnie wchodziły do kontynentalnej Europy przez Jutlandię. Tworzyli różne sojusze, także z plemionami protosłowiańskimi, wywodzącymi się od Wenedów i innych sarmackich ludów oraz rdzennej ludności staroeuropejskiej.

4. Segestes (Sięgost, od *sięga – siąg, osiągnięcie, zwycięstwo i *gost – gość, gospodarz), wódz Cherusków (zaliczanych do Hermionów), lojalny wobec Rzymian. Jego córka Thusnelda (Turowłada) wyszła za Arminiusza, wbrew woli ojca, co było źródłem wielu konfliktów, między innymi w trakcie ich wspólnych walk z Rzymianami, gdy przyjmowali odmienne strategie osłabiając tym samym sojusz plemienny przeciwko rzymskim okupantom. Brzemienna Thusnelda została, wraz z bratem Segimundem, pojmana przez Germanika podczas jednej z batalii i wywieziona do Rzymu, gdzie urodziła Thumelicusa (od gr. thymele – ołtarz Dionizosa), który zginął młodo jako gladiator. O Segestesie pisali: Tacyt (Annals, 1, 55-59) oraz Wellejusz Paterkulus, Florus i Kasjusz Dion.

5. Sigismund (Siegomond, Sięgomęd) znany jest jako Święty Zygmunt, którego imię powstało od rdzeni *siąg – sięgać, osiągnięcie, zwycięstwo, wysokość oraz *mund – mundry, mędrzec, czyli to Zwycięski Mędrzec. Warto tu dodać przy okazji, że słowo *sięg znaczyło też wynik, dostatek, popularny noworoczny zwrot “Dosiego roku” oznaczał życzenie “dostatniego roku”, czyli urodzajnego (*dosi to skrót od “dosięgać”).

6. Segimer lub Sigimer (Sięgomir, czyli Sławny Zwycięzca, od *siąg, sięgać, osiągnięcie, zwycięstwo i *mer – sławny, ród), wódz Cherusków, ojciec Arminiusza i Flavusa. Jego bratem był Inguiomer (Ingmar), którego imię związane jest z rdzeniem *ingve, obecnym w nazwie plemienia Ingaevones. Inny Segimer był bratem Segestesa, co miał syna Sesithacesa (ze Scytów Asa), choć nie wykluczone, że może chodzić o tę samą postać, a wówczas Segestes byłby wujem Arminiusza.

7. Arminiusz (Armen, łac. Arminius, niem. Herman), ur. 16 p.n.e., zm. 21 n.e., syn Sigimera. Jego imię nawiązuje do legendernago Ermina, protoplasty kilku germańskich ludów. Wellejusz Pterkulus w “Historii rzymskiej księgi pozostałe” ks. II, 118, pisał o nim, że był bystrym i odważnym młodzianem, wychowanym w Rzymie, gdzie nawet otrzymał rzymskie obywatelstwo (był ekwitą). Jednak wrócił do swoich przygotowując powstanie antyrzymskie. Po wielkim zwycięstwie nad Rzymianami w Lesie Teutoburskim (od *teute, leute – lud i *bur – waleczny) w 9 r. n.e. doznał kilku porażek i uprowadzono mu ciężarną żonę. Mimo zwycięstwa nad siłami Marboda (Sławnego Wodzą) w 17 r., kilka lat później (21 n.e.) został zgładzony przez swoich współplemieńców z powodu próby przejęcia władzy królewskiej. W XIX wieku nacjonaliści niemiecccy zrobili z niego Hermana tworząc mit niepokonanego wodza Germanów, których zaczęto utożsamiać wyłącznie z Niemcami, wbrew historycznym przekazom. O ile etymologicznie imiona Arminiusz i Herman są tożsame, o tyle mit o niemieckości tego bohatera budzi uzasadnione kontrowersje.

8. Italicus (łacińskie imię potwierdzające jego romanizację) był synem Flavusa (łac. blondyn), brata wodza Cherusków, Arminiusza. Tacyt pisze, że Flavus był lojalny wobec Rzymian i służył pod Tyberiuszem. Także Italicus był całkowicie wyobcowany ze swoich germańskich korzeni dzięki edukacji w Rzymie. Niemniej jednak, po śmierci Arminiusza, około 20/21 roku ne, Cheruskowie poprosili o pozwolenie na uczynienie go królem. Prośba została spełniona przez Tyberiusza, który zapewnił mu pieniądze, towarzyszy i wsparcie. Znając zarówno germańskie, jak i rzymskie sposoby prowadzenia wojny, Italicus początkowo z powodzeniem spacyfikował Cherusków. W końcu został wygnany przez swój lud. Italicus został jednak przywrócony do władzy przy pomocy Lombardów.

9. Chariomerus (Wysokiego Rodu, od *char – góra, wysokość i *mer – mir, ród), następca Italicusa,
ostatni król Cherusków, według Kasjusza Diona, został pokonany przez Chattów około 88 roku naszej ery.

I na koniec kilka zdań na temat etymologii etnonimu Cherusci (Cheruski). Jakub Grimm wyprowadzał tę nazwę od got. hairus – miecz[8], nie potrafił jednak wiarygodnie wytłumaczyć sufiksu – sk, który Hans Kuhn uznaje za nie germański. Jest to zgodne z jego hipotezą Nordwestblock o istnieniu języka, najprawdopodobniej weneckiego (lub raetyckiego, albo iliryjskiego) w rejonie Belgii[9].

To pokazuje nam, że lingwiści niemieccy mają wielkie problemy z wieloma słowami, które chcieliby wyprowadzać z praniemieckiego, ale się po prostu tego nie da zrobić, stąd takie tezy, choć poziom niepewności w ustaleniu pochodzenia sufiksu – sk, wskazuje nam na skalę niewiedzy, albo złej woli, bo wystarczy sięgnąć w tym przypadku i wielu innych do języków słowiańskich. Jednak to jest niepoprawne politycznie i wykracza poza przyjęte, głównie ze względów propagandowych, paradygmaty naukowe. Zresztą zasada “ignorowania rdzeni słowiańskich” ma się dobrze w etymologii od lat. Jakoś bowiem nikt z tak wielu mądrych akademików nie odniósł nazwy Cherusków do Etrusków czy Rusków. Etruria była dawną nazwą Tuskanii. Jakimś dziwnym trafem na naszych ziemiach jest pełno wyrazów z sufiksem – sk, włącznie z “tuskiem”, czyli “chytruskiem” – spryciarzem, w odniesieniu także do lisa. Etruskowie nazywali siebie Rasenna (Rasna, Raśna), podczas gdy starożytni Rzymianie określali Etrusków jako Tuscī lub Etruscī (liczba pojedyncza Tuscus).

Nazwy Cherusci i Etrusci są bardzo zbliżone. To inne ludy, ale ich pochodzenie wydaje się wspólne. Aż dziwne, że H. Kuhn w swojej koncepcji weneckich korzeni językowych w rejonie między Galią a Germanią nie sięgnął po te zbieżności nazewnicze.

Warto wiedzieć, że wielu starożytnych historyków, jak Liwiusz i Pliniusz Starszy uważało Retów i Windelików za Etrusków, a stąd już prosta droga do Retry i Wendo-Lechów.

W każdym bądź razie Cheruskowie (Cheruski) to moim zdaniem Wielkorusowie, od *cher, her, hora, góra, wysokość i *ruski – do opisania, co to znaczy w oddzielnym artykule. Skojarzenie z gr. herosami też może nie być przypadkowe i może wynikać z podobnej etymologii obu wyrazów. Nie byłby pierwszy to przypadek wspólnych korzeni językowych greki i ario-słowiańskiego nazewnictwa. Ich związek z Etruskami ma mocne podstawy, nie tylko językowe. Hermionowie (od Armina) jako najbardziej wysunięty na wschód lud Germanii, według Pomponiusza Meli, mogli tworzyć wendyjsko – etruską (poretiańską) enklawę między ludami teutońskimi i gockimi (postscytyjskimi, czyli spokrewnionymi z sarmackimi Wenedami, choć często z nimi walczący o dominację), a plemionami protosłowiano-sarmato-wendyjskimi, też z nimi spokrewnionymi.

W tym kontekście powraca teza Łomonosowa o Waregach jako Wagrach, zamieszkujących później te same tereny, co antyczni Hermionowie oraz rozważania na temat dlaczego Rugian – Ranów nazywano też w wielu źródłach Ruthenami, jak potem Rusów, a także jak się mają do tego Prusowie. Ale to już też temat na oddzielny artykuł.

Tomasz J. Kosiński

18.04.2020

[1] Walter Goffart, “The Supposedly ‘Frankish’ Table of Nations: An Edition and Study”. Frühmittelalterliche Studien, 1983.
[2] Nicholas J. Evans, “Cultural Contacts and Ethnic Origins in Viking Age Wales and Northern Britain: The Case of Albanus, Britain’s First Inhabitant and Scottish Ancestor”. Journal of Medieval History, 2015; Patrick Wadden, Theories of National Identity in Early Medieval Ireland, 2012.
[3] Edward J. Cowan, “Myth and Identity in Early Medieval Scotland”. The Scottish Historical Review, 1984.
[4] David Dumville, The Textual History of the Welsh–Latin Historia Brittonum, 1975.
[5] Thomas Hodgkin, “Origins of Barbarian History”. Hermathena, 1902.
[6] William Smith, Dictionary of Greek and Roman Geography, 1854.
[7] James Anderson, Royal Genealogies, [w:] “The Most Ancient Kings of the Germans”, s. 442.
[8] Jacob Grimm, Geschichte der Deutschen Sprache, vol. 2, Leipzig 1853, s. 426.
[9] Reallexikon der germanischen Alterturmskunde, vol. 1, (hasło: “Arminius”), 1973, s. 420–421.

Lugiowie, czyli Liga wolnych Ludzi – Lechów

Lugiowie

Lugiowie (Lugi, Lygii, Ligii, Lugiones, Lygians, Ligians, Lugians, Lougoi), znani w źródłach z okresu już przed naszą erą i w pierwszych wiekach naszej ery, czasem określani byli też jako Vandilii (Wandalowie). Kojarzeni są z kulturą przeworską, a niektórzy łączą z nimi m.in. stanowisko w Masłomęczu w Lubelskiem oraz w Bejscach (Jan Bulas). Co istotne, kultura przeworska wykształciła się na obszarze Polski Środkowej, a następnie jej ekspansja następowała w kierunku południowym, wypierając stamtąd Celtów (o czym świadczy zanik koła garncarskiego w tym czasie), co wyjaśniał Kostrzewski. Stanowi to dowód, że Lugiowie nie mogli być ludem celtyckim, bo Celtowie napierali ze swoją kulturą lateńską z południa na północ. Wygląda wręcz na to, że dość szybko ulegli oni slawizacji i zasymilowali się oni z miejscową ludnością lugijską. Za słowiańskością Lugiów opowiadali się m.in. Lehr-Spławiński, Tymieniecki, Rospond.

Siedzibami Lugiów były terytoria między pasmem górskim (Sudety i Karpaty) na południu, za którym rezydowalii Dakowie i inne ludy, a ziemiami Gotów na północy, faktycznie pokrywające się z terenami zajmowanymi później przez Łużyczan, Polan i Białochrobatów (Wiślan). Na lewo od nich bytowali Suebowie (Sławowie), a na prawo Venedi (Wenedowie), które to plemiona też wielu badaczy uznaje za protosłowiańskie.

Tworzyli federację (ligę) różnych plemion i możliwe, że pochodzili z lokalnych grup ludności używających języków staroeuropejskich i/lub indoeuropejskich (kultury łużycka i pomorska), z pewnymi wpływami kulturowymi, zarówno celtyckimi, jak i germańskimi[1].

Lugiowie kontrolowali w pewnym okresie handel na Bursztynowym Szlaku. Rozwinęli też na wielką skalę hutnictwo żelaza i bogacili się na handlu bronią.

Dziwnym trafem plemię o takim samym imieniu spotykamy także w południowej Szkocji. Ten fakt oraz podobieństwo ich etnonimu do nazwy galijskiego boga Luga (Lugha, Lugosa)[2], trzygłowego boga światła i urodzaju, stanowią przesłanki dla niektórych uczonych, by uznawać ich za lud celtycki. Celtyckiego boga Luga odnoszono też do nordyckiego boga ognia Logi (Loge), znanego z Edy prozatorskiej. Moim zdaniem o ile szkoccy Lugii mogą zawdzięczać swoją nazwę bogowi Lugowi, to ich nadwiślańscy imiennicy mają typowo słowiański rodowód, a zbieżność nazw jest przypadkowa i wynika z ograniczeń łaciny, przez co nie dało się w jej archaicznym alfabecie zapisać obco brzmiących nazw, jak np. Ludzie, czy Lędzianie. Nie można też wykluczyć, że nazwa plemienna Lugii dotarła do Szkocji wraz z Wenedami.

Wydaje mi się też, że gdyby nazwa Lugiowie pochodziła od boga Luga to musiałby on być ich bogiem naczelnym. Jednak Tacyt, opisujący wierzenia Lugiów i ich bliźniacze bóstwa Alcis (Alki – Lelki, tj. Lel i Polel, czyli Słońce i Księżyc) nic nie wspomina o żadnym bogu Lugu, ani innym, którego możnaby kojarzyć z Celtami. Zatem relacja Tacyta zaprzecza tej teorii.

Językoznawcy wywodzą nazwę Lugiów także z protocelt. *leug – bagno i *lugiyo – Przysięga (podobnie jak galijskie *luge), co wskazuje, że nie są pewni jej pochodzenia i biorą pod uwagę różne podobne wyrazy, głównie niestety jednak celtyckie, pomijając tradycyjnie możliwe źródłosłowy słowiańskie.

Wojciech Kętrzyński, w wydanej w 1868 roku pracy “Die Lygier. Ein Beitrag zur Urgeschichte der Westslawen und Germanen”, utożsamiał jednak Lugiów zdecydowanie ze Słowianami, co jest nota bene zgodne z teorią autochtoniczną. Takim poglądem zainspirował się Henryk Sienkiewicz, który w “Quo vadis” nadał postaci pochodzącej z terenów współczesnej Polski, z plemienia Ligiów, imię Ligia. Również Ursus miał być jej krajanem.

Niektórzy językoznawcy wyprowadzali nazwę Lugiów jako mieszkańców ługów, łęgów tj. podmokłych zarośli, mokradeł, leśnych bagien[3], co jak wyżej wspominałem jest zbieżne z celt. *leug (bagno). We współczesnym serbskim języku *lug znaczy mały las, możliwe, że dawniej również podmokły. Są i tacy, którzy kojarzą nazwę Lugiów ze szczytem górskim Luž (Lug) w Górach Łużyckich, jak i z samymi Łużycami (Mała Lugia)[4]. Nazwę Lugiów od nizinnych, podmokłych łąk – ługów, łęgów, kojarząc z nimi też Łużyce, wyprowadzał m.in. Paweł Szafarzyk.

Z wyrazem *lug, łuż, łęg, łęża związana jest też nazwa góry Ślęży i Ślężan – Ślązaków (łac. Silingi, choć można się tu też doszukać korelacji ze słowem “silni” lub łac. lingua – język), związanych z historycznym terenem osadnictwa Lugiów.

Ptolemeusz wymienia plemię Lugiów oraz miejscowość Lugidunum, którą niektórzy łączą z Legnicą lub Głogowem oraz właśnie z plemieniem Lugiów-Didunów (Dedunów – Dziadunów, czyli Starszych). Używa też zamiennie formy Luti, co od razu kojarzy nam się z Lutykami (Wieletami, Wilcami) oraz słowiańskim określeniem “ludi” – ludzie, przy czym “luty” oznaczał “srogi, silny”.

U Strabona czytamy, że Lugiowie byli ‘wielkim ludem’ i podobnie jak kilka innych plemion: Semnones (Ziemianie), Lombardowie (Winilowie – Jaśni Wanowie), Zumowie (Zemowie, czyli Ziemianie), Butonowie (Bytyńcy), Mugilonowie (Mogilianie, od mogił) i Sibinowie (Ziwanowie, czyli od Iwana) podlegali zwierzchnictwu Marboda, władcy markomańskiego państwa z głównym ośrodkiem w dzisiejszych Czechach (9 rok p.n.e – 19 r. n.e.).

Natomiast Tacyt wspominał, że Ligianie i Hermundurowie (Bardzo Mądrzy, od *her – hora, góra, wysokość, wysoce i *mundri – mądry) dowodzeni przez hermundurskiego Vibiliusa (może od “wybił”?), brali udział w roku 50 w upadku kwadzkiego państwa Vanniusa (Wanię, czyli Iwana), którego Rzymianie narzucili jako władcę, aby zastąpić Marboda (Sławnego Wodza, bo *mar – mir, sława, a *bod – wod, wódz; z celt. Maroboduus –  Wielki Kruk, tj. Wielki Król). Potem Panonię podzielili między siebie synowie siostry Vanniusa – Vangio (Wandzio, męska wersja imienia Wanda, w zdrobnieniu) i Sido (z Ido, czyli potomek Ido – Jedynego, pochodne też Odo, Oda, Otto, Odoaker, Odra, Odyn).

Według Tacyta, Ligiowie dzielili się na wiele plemion (civitates), z których wymienia pięć najważniejszych: Hariów (Wielce Szlachetnych), Helwekonów (Helwetów, Hawelan, od Havel – Gaweł, czyli głowa, znani później też jako Stodoranie, Głomacze), Manimów (to przekręcenie nazwy Omanów – Odważnych Mężów), Helizjów (może Słonecznych, od gr. Heliosa i Elysium, choć wg Brucknera ilirijskie *helos to moczary, więc może to Moczarowie), Naharwalów (wojów – walów na harach – górach, czyli Górali). Natomiast zdaniem Klaudiusza Ptolemeusza dzielili się na Lugiów-Omanów (Lougoi-Omani, Odważnych Mężów), Lugiów-Didunów (Lougoi-Dinounoi, Dziadunów) i Lugiów-Burów (Lougoi-Bouroi, Burów, czyli Wojowników, bo *bur, bor – wojować, borykać się, stąd i burda – potyczka, awantura oraz burza, a także w nazwach Burgundowie – Burgodowie, tj. Waleczni Bogowie, czy Boreas – Waleczny As). Tacyt uważał jednak, że Burowie byli osobnym plemieniem, możliwe więc, że weszli w skład federacji lugijskiej nieco później. Burowie odegrali ważną rolę w czasie wojen markomańskich (167–180), o czym świadczy zorganizowanie przeciw nim odrębnej wyprawy wojennej (łac. Expeditio Burica) i zawarcie później przez Marka Aureliusza przymierza z tym ludem.a

Sami Hariowie (Arii), wspomniani przez Tacyta, jako jedno z lugijskich plemion, każą nam wnosić, że nie byli oni celtyckiego pochodzenia, ale aryjskiego. Ewentualnie sojusz mógł obejmować ludy o różnym pochodzeniu etnicznym, staroeuropejskim, słowiano-sarmackim, celtyckim. Wydaje mi się jednak, że pewne elementy religijno-kulturowe oraz słowa podobne w języku galijskim są zapożyczeniem z ario-słowiańskiego. Celtowie byli na tych terenach mniejszością i trudno zakładać, by poza popularyzacją technik metalurgii wnieśli większy wkład kulturowy do zasiedziałych ludów. Raczej było odwrotnie, co ostatecznie skończyło się slawizacją mniejszości sarmackiej i celtyckiej. To siła kultury Słowian, a nie jej braku, jak starają się nam wmawiać akademicy.

Tacyt wspomina o określeniu Vandilii (Wandalów), jako „autentycznej i starożytnej nazwie”, ale w ogóle nie używa jej do opisu któregokolwiek z ludów, co może wskazywać, że może to być określenie sojuszu, czy grupy rodów o wspólnych korzeniach, a nie indywidualna nazwa plemienna. Dlatego należy poważnie rozpatrywać pochodzenie nazwy Lugiów – Ligiów od słowa “liga” – federacja, zjednoczenie lub “legia” – sojusz wojskowy, legion.

Kasjusz Dio, w Historii Rzymskiej,
informował, że Lugiowie występowali za panowania cesarza Domicjana (86–89), jako sojusznicy Rzymu w walce ze Swebami (Słewami), walczącymi z kolei w przymierzu z sarmackim Jazygami. Poprosili oni wtedy cesarza Domicjana o posiłki, które otrzymali w dość skromnej ilości 100 jeźdźców. Kronikarz ten pisał, że Suebi (Słewi), oburzeni rzymską pomocą, przyłączyli się do Jazygów i przygotowywali się do przejścia z nimi przez Ister (Dunaj; przy okazji Ister znaczy “jest sterowny”, czyli da się po nim płynąć łodziami, jak Dniester, a przeciwnie do Dniepr, czyli z progami). Wspominał on też, Masyusa (Wielkiego Asa, bo w perskim i awestyjskim, prefix *massa znaczy “wielki”, jak w polskim “masa czegoś”, a znamy ten rdzeń z nazw Massageci, Mazowsze, Mazury), króla Semnones (Siemian) i Gannę (Hannę), dziewicę, która była kapłanką w Germanii (krainie Górali) po Veledzie (możliwe, że to skrót od Veleveda, Wielka Wiedza lub to Wielka Leda – Łada, czyli Oblubienica), przybyła jednak specjalnie do Domicjana i po uhonorowaniu go wróciła do domu. O sojuszu Lugiów z Rzymianami pisał też Wincenty Kadłubek.

Niektórzy historycy przyjmują, że do nich odnoszą się informacje w dziele Zosimosa “Nowa historia” (Historia nova) o zwycięskich walkach cesarza Probusa prowadzonych w 279 roku przeciwko ludowi Longiones (możliwe, że to Lędzianie) na terenie prowincji Recji nad rzeką Lygis (najprawdopodobniej rzeka Lech w dzisiejszej Austrii i Bawarii). Dowódcą Logiones był Semno, o imieniu jakże podobnym do Samo i Siemomysła oraz Siemowita. Semno może oznaczać Siemię, w znaczeniu “ziarno” – potomek. Od tego słowa pochodzi też nazwa plemienia Semnonów (Siemian).

Sem to ziemia, ale i z ros. rodzina, co wskazuje na związki między ludem a lądem, czyli człowiekiem i ziemią. Samo to oczywiście samowładny, wolny. Można przyjąć, że dawniej nazywanie się “ludźmi” miało na celu podkreślenie statusu bycia wolnymi, z rodu, plemion przywiązanych do ziemi (jej samodzielnych posiadaczy – użytkowników), czyli nie koczowników.

Następną wzmianką wartą uwagi jest wielki lud Lupiones-Sarmatae (może to przekręcenie nazwy Lugiów poprzez skojarzenie z łac. lupus – wilk) umieszczony na mapie Tabula Peutingeriana, datowanej ogólnie na II–IV wiek n.e. Umiejscowieni oni są obok Venedae Sarmatae.

Z zapisków antycznych pisarzy mamy zatem kilka wariantów zapisu etnonimu Lugiów:
Lugii (Strabo);
Legii/Leugii/Lygii (Tacyt);
Luti lub Lugi (Ptolemeusz);
Lugii (Kasjusz Dio);
Logiones (Zossimus);
Lupiones-Sarmatae (Tabula Peutingeriana).

O Lugiach natomiast w ogóle nie wspomina Pliniusz Starszy, który zamiast tej nazwy wymienia Vandilii (Wandalów), mieszkających na tym samym obszarze, sąsiadujących z plemionami Burgundów (Burgotów), Warynów, Charynów (Charines) i Gotów (Gutones). Może nam to wskazywać, że nazwa Lugii nie była nazwą plemienną, ale określeniem typu “ludzie”, dla odróżnienia od wrogich i obcych etnicznie plemion nie-ludzi, co było powszechne w dawnych czasach, np. Teutoni czy Deutsch (archaiczne Leutch – o wymowie “lojdź”, obecne Leute) znaczy także “ludzie”, podobnie jak rdzeń *man, mani, stanowiący podstawę wielu etnonimów, jak Markomani, czy Alamani.

Chociaż Lugiowie i Wandalowie są lokalizowani przez rzymskich autorów jako żyjące w tym samym regionie, nigdy nie są wymieniani jednocześnie [5], co może wskazywać, że to dwa różne przydomki tego samego podmiotu. Oba ludy zresztą utożsamia ze sobą wielu uczonych, przy czym angielscy autorzy doszukują się u nich celtyckich korzeni, a niemieccy oczywiście germańskich[6].

Nazwa Lugowie była prawdopodobnie zastąpiona przez określenie Wandalowie w III wieku[7], być może na skutek rozszerzenia sojuszu “ludzi” także o inne plemiona, np. gockie, czy sarmackie. Mogła ona też przejść w etnonim Lędzianie (łac. Lungiones), co by wiązało obie nazwy ze słowami ług, łęg, lęda, ląd (lond), lud, lęg, ląg, lęża, leżeć, łoże, ale i lód, łódź, ład.

Zresztą niemieckie *Lager też znaczy legowisko, leże, a *Lusche (Lache) to łęg. Tu pojawiają nam się skojarzenia ze słowem “leh”, bo Legnica, czyli Siedlisko, to Lehnica. Ten rdzeń jest obecny też w nazwie Elbląg. Lęg to leże, czyli gniazdo, od którego powstała rownież nazwa pierwszej stolicy Polan – Gniezna. Może więc Lugiowie to Lęgowie (Lehowie) – Osiedleńcy, czyli nie Wendowie – Wędrowcy (ang. wander – wędrować), Kupcy (ang. vendor – handlarz). Związki między nazwami Lugii i Lekhs sugerują tacy etnolodzy jak Zeuss i Latham.

Jeśli przyjmiemy, że Lugianie to Ługianie – Lędzianie, to można ich utożsamiać także z Polanami, gdyż pole to synonimiczne określenie ługu, łęgu, czyli łąki, najczęściej powstałej na łuku (zakolu) rzeki. Może “polem” dawniej nazywano nie tylko uprawną ziemię, ale łąkę, dobrą do wypasu bydła przez ludy pasterskie. Dopiero po zmianie trybu życia z koczowniczego na osiadły oraz pasterskiego na rolniczo-hodowlany nazwy “pole”, “lug” nabrały nowych znaczeń. Słowo “pole” zresztą z samej konstrukcji wygląda na skrót “po+leda” (po lędzie – ziemi po wypaleniu lasu), a Polanie jako Po+La[ndzia]nie. Choć równie dobrze rdzeń *lan może oznaczać land – ląd, jak i łono, kolebkę, ojczyznę. Także skojarzenie ze słowem “łan”, związanym ze zbożem na polu też jest warte uwagi. Oczywiście związki wyrazu “pole” z polaris – gwiazdą polarną i samą północą również są nieprzypadkowe.

Co ważne, słowo “łąka”, powstało od wyrazu “łacha”, oznaczającego właśnie łęg, ług. Zatem można zakładać, że nazwa Lugii – Łęgi, to wcześniejsza forma dla Łęchy – Lachy, zwłaszcza, że dawna, łacińska nazwa rzeki Lech w Bawarii to Lygis, albo Lycis. Mówiono też o “łachu ziemi”, czyli wytyczonym kawałku – polu.

To wskazuje nam bardzo ważny trop do postawienia tezy, że określenie “lach” oznaczało właściciela ziemi, pana, osobę wolną, majętną, czyli ziemianina, szlachcica (z lacha – posiadacza ziemskiego). Dlatego dla Czechów “lech” to tylko termin oznaczający wyższy status społeczny, czyli jak już wiemy – ziemianina. O wielkim respekcie do prawa własności ziemskiej u protosłowiańskich ludów może świadczyć choćby historyczne świadectwo o poselstwie nadwiślańskich Wandalów do Gęsierzyka (łac. Genserica) w Afryce z zapytaniem o pozwolenie na przejęcie praw do opuszczonych przez emigrantów ziem, na co ten się nie zgodził, mimo że upłynęło kilkanaście lat i zarządzał nowym królestwem na innym kontynencie. Prawo własności do ziemi było zatem dla Protosłowian równie istotne jak prawo do wolności.

Osobiście uważam, że termin Lech, Lach powstał właśnie wśród ludów osiadłych i związany jest z prawem do ziemi. Zatem Lechici to ludzie wolni, potomkowie Sarmatów i ich odłamu Wenedów, którzy przestali migrować i osiedli w stałych siedzibach dzieląc ziemię między poszczególne rody. Tym zaczęli odróżniać się od lubujących się w wędrówkach Sarmatów.

Należy zatem przyjrzeć się ponownie zasadności innych etymologii tego określenia. Sam skłaniałem się swego czasu choćby za Z. Jacniackim do kojarzenia terminu *leh z gr. lex – słowo, co by wskazywało, że to exonim, będący dosłownym tłumaczeniem endonimu Słowianie. Kto wie, może obie wersje są możliwe, a Grecy po prostu znaleźli w swoim słowniku najbardziej zbliżone fonetycznie słowo do obcego im “leh” i zrobili z Ziemian – Słowian – Lekhs (Lex). Zwłaszcza, że zapis etnonimu Słowianie nie występuje w antycznych ani wczesnośredniowiecznych źródłach historycznych, gdzie co najwyżej możemy spotkać Sklawinów, (Sławenów) i Swebów (Słewów), związanych ze “sławą”, która jest co prawda związana ze “słowem”, bo “sławienie” to przecież wypowiadanie chwalebnych słów na czyjś temat, ale trudno uznać te terminy za równoważne. Chyba, że przyjmiemy, że dawniej “sława” to była mowa i dopiero z czasem stała się ona synonimem chwały i miru (wieloznaczne słowo oznaczajace: respekt, sława, ród, a u Rusinów także – świat).

Wygląda zatem na to, że Lugiowie – Lachowie, to wolni ludzie posiadający ziemię. Przy czym warto zauważyć, że jednym z powodów migracji było właśnie brak praw do ojcowizny (dziedziczył tylko najstarszy z rodu męski potomek) przez młodszych synów, którzy musieli sami sobie znaleźć ziemię dla siebie, niestety najczęściej w ramach podboju. Stąd migracje nawet wśród ludów, które uznawane są za osiadłe. Jak widzimy jednak na przytoczonym przykładzie poselstwa Wandalów (utożsamianych z Lugiami), nie migrowały całe ludy, tylko ich część. Z racji, że afrykańscy Wandalowie zachowali prawa do ziem nad Wisłą, może to oznaczać, że powody tej ekspansji były wyłącznie łupieżcze, a ich wyprawa na Zachód prawdopodobnie miała w założeniu jedynie tymczasowy charakter. Rozwój wypadków jednak sprawił (najazd na nich Gotów w Galii), że się przeciągnęła w czasie i być może myśleli, że poprzez północną Afrykę wrócą kiedyś do domu, zataczając koło. Taki plan może potwierdzać właśnie odmowa zrzeczenia się przez nich praw do pozostawionych ziem między Bałykiem a Karpatami.

Tu pojawia nam się też nowe rozumienie nazwy rzeki Dołęży, nad którą stoczono słynną bitwę 3150 lat temu z udziałem naszych przodków, a mianowicie może ona znaczyć, że zmierza “do leża”, czyli “do siedliska”, choć osobiście niem. Tollense tłumaczyłbym na Doleńca, związanej ze słowem “dolina” i tamtejszym plemieniem Dolińców. Można tu też dodać, że “dołęga” to człowiek zaradny, a “niedołęga” – niedołężny.

Bardzo ciekawa jest zbieżność znaczeniowa w staroangielskim słów rod, pole, lug oznaczających słup, tyczkę, pręt (stąd prącie) oraz potocznie penis (przyrodzenie), a także wytyczony (otyczkowany) obszar gruntu, czyli właśnie pole, co wygląda na odsłowiańskie zapożyczenia.

Warto też zauważyć podobieństwo wyrazów rod, ród, lud (oboczność r=l). A także lug i rug, Lugii = Rugii, czyli Lugianie i Rugianie

Oczywiście nie możemy też wykluczyć związków etymologicznych ze słowem *ług, popularnym środku konserwującym, czyszczącym i o wielu innych zastosowaniach, o czym pisałem w “Rodowodzie Słowian” (2017). Słowo “ług” do dziś w kilku słowiańskich językach oznacza “popiół”, od którego powstało imię Popiel i dynastia Popielidów.

Trzeba też pamiętać, że Słowianie zdobywali nowe tereny pod uprawy stosując technikę żarową, czyli wypalania lasu, a pozostały po tym popiół był naturalnym nawozem dla sadzonych roślin. Taka ziemia to lęda, lędo  (rus. lado, jak bóg Lado), z czego powstał etnonim Lędzian, od których niektórzy wywodzą nazwę Lechów.

Językoznawcy dopuszczają też możliwość, że “lęd” pochodzi od “lęg”, albowiem w językach słowiańskich z palatalizacji “g” mamy “dz, dź”, jak np. “księga – księdze”, przy czym “dz” często wymienia się na “d”, jak np. w “łódź – łódka; lód – lodzie”. Natomiast forma “ług” mogła powstać od “łęg” z racji tego, że w językach słowiańskich
samogłoska “u” pochodzi często  z denazalizacji samogłoski nosowej “ę”, tak jak np. w polskim “ręka” i rosyjskim “ruka”. Z kolei “łęg, lęg” w wariancie “lęh, lech”, to wynik często spotykanego przejścia “g” w “h, ch”, jak np. w polskich wyrazach “laga, lacha”, czy anglosaskim zapożyczeniu ze słowiańskiego “gość – host”.

Co ciekawe, także w starobałtyjskim języku słowo *liaudi, laudi oznacza pole, choć po litewsku to *laukos, które odpowiada starosłowiańskiemu *liudi – lud, ludzie. Widać tu korelacje nazw “ludzi” z “ziemią, polem”, co wcześniej podkreślałem.

Sa też tacy, którzy doszukują się podobieństw między *lug i łac. lux – światło, co by znaczyło, że Lugiowie to Światli Ludzie, albo co najwyżej Jasnowłosi.

Po chorwacku *lug to natomiast “gaj”.  Przyjmując taki źródłosłów, Lugiowie byliby Gajownikami, choć Tacyt pisał, że mieszkają w lasach, ale i poza nimi. Może *lug był pierwotnie lasem przeznaczonym do wypalenia, przeznaczonym na *lędę.

Prawdopodobnie z rdzeniem *lug, lud związane są imiona: Luigi (czytane “Luidzi”), Ludwig, Luis, Lugia, Luiza, Lewis, Ludovic (Ludowik), Ludowit, które też nam wskazują zbieżności między łacińskim zapisem nazwy Lugii, a sł. Liudi.

W każdym bądź razie wiele wskazuje na to, że związki Lugiowie – Ludzie – Lędzianie – Lechowie – Polanie są silnie umocowane zarówno w historiografii, jak i językoznawstwie i wszystkie te etnonimy łączyłbym z bałto-słowiańską wspólnotą językowo-kulturową, choć nie można wykluczyć także kulturowych (najbardziej technologicznych, a mniej językowych) wpływów nielicznych Celtów przebywających na terenach lugijskiego osadnictwa.

Tomasz J. Kosiński

15.04.2020

[1] Piotr Kaczanowski, Janusz Krzysztof Kozłowski, Najdawniejsze dzieje ziem polskich (do VII w.), s. 348.
[2] John T. Koch, Celtic Culture. A Historical Encyclopedia, Volume III, Santa Barbara 2006, s. 1203.
[3] Paweł Józef
Stanisław Rospond, Polszczyzna Śląska, 1970, str. 12.
[4] Paweł Józef Szafarzyk Słowiańskie starożytności, 1844.
[5] Andrew H. Merrils, Vandals, Romans and Berbers: New Perspectives on Late Antique North Africa, 2004.
[6] John Anderson, Germania, 1938; Herwig Wolfram, The Roman Empire and its Germanic peoples, 1997.
[7] Gudmund Schutte, Our Forefathers, Volume 2, 2013.